Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/165

Ta strona została przepisana.

— O, bardzo piękna, panie komisarzu... Tylko dlaczego mnie pan tyka? Wszak razem nie chodziliśmy na kradzieże.
— Nie wiedziałem że to pana urazi, panie „Klawy”. A od jak dawna jest ona pańską kochanką?
„Klawy Janek” zerwał się z miejsca i zawołał gniewnie:
— Panie komisarzu, zabraniam panu tak mówić o niej! Słyszy pan?! Jest za czysta, by ją pan kalał swymi ustami.
Komisarz stanął jak głupi. Nie spodziewał się takiej odprawy.
— Nie miałem na myśli nic złego, — tłumaczył się komisarz. — Bardzo mnie cieszy, że „Klawy Janek“ ma tak zacną kochankę, aczkolwiek jemu samemu brak wiele do uczciwości.
— Panie komisarzu, nie przyszedłem tu po to, by rozmawiać o miłości. Dziewczyna ta nigdy nie należała do mnie, ani do kogo innego. Jest czysta, jak łza.
— Nie rozumiem — wybełkotał komisarz. — Czym ona jest dla pana?
— Jak dotąd niczym. Serdeczną przyjaciółką i nic więcej. Czyż złodziej nie może się przyjaźnić z uczciwą dziewczyną?
Komisarz nic nie odpowiedział. Wszak sam miał okazję przekonać się, że to uczciwa dziewczyna.
Widząc że się niczego więcej w tej sprawie od „Klawego“ nie dowie, komisarz przystąpił do sprawy:
— Kto „obrobił“ kasę u hrabiny.
— Nie wiem.
— Kto zamordował policjanta?
— Nie wiem.
— Jakoś pan dziś nic nie wie. Może mam spróbować innego sposobu, by pan odpowiadał na moje pytania?
— Czyż nie odpowiadam?