Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/177

Ta strona została przepisana.

Pożegnały się serdecznie. Hrabina zaprosiła Anielę na kolację, ale ta kategorycznie odmówiła i opuściła pałac hrabiny.

ROZDZIAŁ XVI.

Kilka tygodni upłynęło od czasu, gdy „Klawy Janek“ został aresztowany. Siedział wciąż na Pawiaku, w wąskiej celi, odseparowany od wszystkich. Miał dosyć czasu, by się zastanowić nad swoją przeszłością i przyszłością. przynajmniej najbliższą, którą oceniał jednym słowem: „plajta“.
Szare, wilgotne ściany więzienia, które dzieliły go od świata, dobijały go swą monotonią, i, by nie dostać obłędu, zaczął układać w myśli coraz to inne plany ucieczki.
Kajdany, które mu założono w chwili aresztowania, wpijały się w jego ciało, sprawiając fizyczny ból. Zębami by je przegryzł, gdyby nie grube ściany ze zdradzieckim „okiem“ we drzwiach“, które śledzi go na każdym kroku. Z kajdanami dałby jeszcze radę, ale z okratowaniem w okienku było daleko trudniej.
Przez cały dzień kroczył po swojej celi tam i z powrotem, nie zważając na brzęk łańcuchów, który towarzyszył każdemu jego ruchowi. Wciąż myślał o Anieli. Gdyby nie ona zrezygnowałby wogóle z ucieczki i poddał się losowi.
Wielokrotnie wdrapywał się na stolik, by choć okiem rzucić na „tamtą stronę“ i przekonać się, czy świat jeszcze istnieje i czy ludzie na ziemi jeszcze żyją. A jasność dnia na wolności przekłuwała mu wzrok, który przywykł już do ciemnicy więziennej. Za każdym razem, gdy w oko wpadało mu światło dzienne, staczał się rozwścieczony ze stolika na podłogę kamienną i tłukł głową o wilgotne mury celi.