Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/180

Ta strona została przepisana.

chce mu się!.. A może nie podoba ci się więzienie?.
„Klawy Janek odwraca się do strażnika plecami i pogwizduje sobie złodziejską piosenkę.
Strażnika złość podrywa z miejsca.
— Do ciemnicy cię wtrącę! Do karceru!... Gnić tam będziesz!... Na wodzie i chlebie cię potrzymam. Już my cię nauczymy tu moresu!... Z nami nie będziesz żartował...
Przy tych słowach strażnik podsuwał klucze Jankowi aż pod sam nos.
A Klawy Janek stał niewzruszony, jakby to wszystko nie jego dotyczyło.
— Co ty sobie myślisz? — wrzeszczał strażnik. — Ale popamiętasz mnie! Już ja twój upór przełamię. Musisz się podporządkować rygorowi więziennemu. Nie ma wyjątków! Melduj natychmiast dlaczego przebywasz tu w celi!.. Zrozumiano?...
— Te czy się tak odwalisz ode mnie... — najspokojniej w święcie wypowiedział te słowa Janek.
— Co??? krzyknął strażnik, nie wierząc własnym uszom.
— Mówię wyraźnie — odparł „Klawy Janek“ uśmiechając się z rozkoszy, że zalał strażnikowi żądła.
— Od kiedy to jestem twoim przyjacielem, że mnie „tykasz“, ty, psie parszywy!... — aż zzieleniał ze złości strażnik.
— Od kiedy, mój kochany? Od chwili osadzenia mnie w tej celi, mój słodziutki... — nie przestawał Janek naigrywać się z klucznika.
Strażnik nie wytrzymał...
Klucznik uniósł do góry pęk kluczy, by opuście je na głowę „Klawego“.
Ale „Janek“ zręcznym ruchem podbił rękę klucznika i pęk kluczy z donośnym hukiem runął na ziemię.