Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/182

Ta strona została przepisana.

zaniesiono Klawego owiniętego w Kołdrę do karceru.
Gdy żelazne drzwi karceru zatrzasnęły się, Janek leżał na wilgotnym asfalcie, który pokrywał się coraz gęstszą warstwą upływający krwi.
Po pewnym czasie „Klawy Janek“ odzyskał przytomność. W karcerze było ciemno, jak w grobie. Janek nie był z siebie zadowolony.
Poco mi to było potrzebne? Przecież to utrudnia mi ucieczkę stąd? Będą mnie strzec, źle postępuję. Trzeba nagiąć karku, by w ten sposób przebić sobie „drogę“... Ja tu jestem jeden — a ich jest: więcej! Przecież nie mogę staczać bojów z wiatrakami. Dosyć! — zawołał groźnym tonem na samego siebie, stając na równe nogi. Kajdany boleśnie zwisały u nóg.
Nazajutrz, gdy drzwi celi się otworzyły by podać więźniowi chleb z wodą, strażnik usłyszał słowa, którychby nigdy się nie spodziewał. Nie wierzył własnym uszom, a jednak była to prawda.
— Panie strażniku, melduję posłusznie, ze tu w areszcie przebywa „Klawy Janek“, oskarżony o popełnienie kradzieży! — oświadczył Janek.
Klucznik uśmiechnął się przez wąs i odrzekł:
— Tu siedzisz za awanturę! Dopiero gdy wrócisz do swej celi, będziesz meldował, że siedzisz za kradzież.
— Tak jest, panie strażniku! — po żołniersku zameldował „Klawy Janek“ — Panie strażniku, melduję posłusznie, że tu siedzi „Klawy Janek za wywołanie awantury!
— Oho! To, co innego!... Doskonale! Zresztą, poco ci zadzierać z nami! Gdy będziesz się dobrze sprawował i będziesz posłuszny, zabierzemy cię także i na roboty.
Zadowolony z obrotu rzeczy, klucznik pobiegł do kancelarii więziennej z „nowiną“, że „Klawy“ się podporządkował.