Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/185

Ta strona została przepisana.

Miliony „uczciwych ludzi“ korzysta z wolności, a jak że są dalecy od prawdy! A pan, zawsze mówi prawdę?...
— No, no, ostrożniej! — powstrzymał go sędzia śledczy w zapędzie. — I ja będę z panem szczery głębi duszy pragnąłbym pana posiać na szubienicę.
— O tym wiem. Tym razem nie wątpię w prawdziwość pańskich, słów. Ale czy zasłużyłem na szubienicę — to pytanie. I wieluż to niewinnych ludzi skarał pan na więzienie i śmierć?
— To już moja rzecz — odparł sędzia wymijająco. — Przystąpmy lepiej do sprawy.
— Proszę bardzo.
— A więc, jak się pan nazywa?
— Na razie „Klawy Janek“.
— Bardzo mi przyjemnie. Ale jak się pan nazywał wówczas, gdy dokonał włamania do banku i zrabował sześćdziesiąt tysięcy dolarów i dziesiątki milionów marek polskich?...
— Nie wiem, o jakie dolary chodzi. Tyle dolarów zrabowałem w życiu, że już nie pamiętam dokładnie wiele, gdzie i kiedy i jakie to sumy. Jeżeli chodzi o marki polskie starałem się je zawsze unikać. Wołałem ustabilizowaną walutę, która na dodatek zajmuje mało miejsca w portfelu, jak naprzykład funty, dolary, franki szwajcarskie...
— Nie wątpię, że pan lubi obcą walutę. Najlepszym dowodem jest hrabina, którą pan obrabował. Tam chyba nie brakło dolarów?...
— Możliwe — odparł „Klawy Janek“. — Niestety, w tej sprawie nie mogę udzielić żadnych informacyj. Z zasady przyznaję się tylko wówczas, gdy jestem przyłapany na gorącym uczynku, lub gdy istnieją dowody przeciw mnie. Ale przyznać się do przestępstwa, które pan mnie obecnie zarzuca, na razie nie mam ochoty. Zresztą od czegóż jest urząd śled-