Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/186

Ta strona została przepisana.

czy?... Szukajcie dowodów przeciwko mnie, a wówczas zobaczymy. Na razie nie wiem nic i nie mam zamiaru przyznawać się do czegośkolwiek...
Sędzia śledczy podziwiał logikę i odwagę przestępcy. W ciągu 20-letniej praktyki, jako adwokat, sędzia śledczy, prokurator, sędzia, potem znów sędzia śledczy, poraz pierwszy zdarzyło mu się słyszeć z ust przestępcy podobne słowa.
Był tak zaskoczony jego cynicznymi odpowiedziami, że miał już ochotę kazać go odprowadzić do więzienia i spisać protokuł, który skończyłby się dla Janka karcerem. Nie mógł się jednak zdobyć na taki krok. „Klawy Janek“ zaimponował mu. Pragnął pognać bliżej psychikę tego przestępcy.
— Nie jest to najlepsza droga — odezwał się wreszcie do Janka. — Możemy aresztanta długo przetrzymywać w więzieniu śledczym. Mamy cierpliwość i czas... Poczekamy, aż będziecie sami błagali, aby was przesłuchano.
— O, to za długo wypadnie panu sędziemu czekać Nie należę do tych przestępców, którzy najprzód popełniają zbrodnię, a potem składają petycje do władz...
— Czyli pan jest niewinny i nie popełnił zarzucanych mu przestępstw.
— Tego nie powiedziałem. Jestem winny, ale nie w takim stopniu, jak to władze uważają.
— To przyznajcie się do tych przekroczeń, do których się poczuwacie, a dalej zobaczymy.
— Jeszcze się namyślę.
— I ja mam czas — rzekł na zakończenie sędzia śledczy, zabierając papiery.
— Kiedy znów się zobaczymy? — zapytał „Klawy Janek“.
— To zależy od was. Gdy nabierzecie ochoty składania zeznań, zameldujecie się do kancelarii. A