Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/188

Ta strona została przepisana.

wracając głowę w bok. „Klawy Janek“ pomyślał sobie w chichu:
— Stary wyga!... Ale trafiłeś na niewłaściwy adres... Mnie za język nie połechczesz!...
Ale „Klawy Janek“ jednocześnie powziął decyzję nie bawić się w ciuciubabkę z sędzią śledczym. Myśl o ucieczce z więzienia nie opuszczała go na chwilę. Dla dobra sprawy należało pogodzić się z niektórymi „przykrościami“ życia więziennego.
— Ale co mam panu sędziemu powiedzieć? Proszę stawiać pytania, postaram się na nie odpowiedzieć.
— O, to już co innego! Może zapalicie papierosa?
— Z rozkoszą.
„Klawy Janek“ wziął odrazu kilka papierosów z podsuniętej mu papierośnicy, uśmiechając się przy tym zuchowato.
— Krytycznej nocy, kiedy u hrabiny ograbiono kasę, został również zamordowany policjant. Czy nie przypominacie sobie, jaka to była data? — przystąpił sędzia śledczy do ponownego badania.
— Niestety, nie przypominam sobie, panie sędzio. Po raz pierwszy słyszę o tym wypadku, jestem kasiarzem. ale uczciwym — to każdy panu sędziemu powie. Na „mokre“ roboty nie chodzę. Unikam zasadniczo takich wypraw.
— Naturalnie, że wiem o tym. Ale zdarzają się nieraz wypadki, kiedy policjant włazi naraz w paradę i chcąc nie chcąc człowiek popełni zbrodnię.
Przy tych słowach sędzia śledczy przejął Janka ostrym spojrzeniem, jakby chciał go przejrzeć do szpiku kości.
Ale Klawy Janek spokojnie palił papierosa i odrzekł:
— Oho, niejednemu w ten sposób podwinęła się