Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/20

Ta strona została przepisana.

nawet znajomości z przedstawicielami sprawiedliwości rosyjskiej; policmajster i naczelnik odesskiego „ssysknowo otdeienia“ działali nieraz pod jego wpływem. Na Mołdowance było tajemnicą publiczną, że w jego domu odbywają się przyjęcia, gdzie szampan i ładne dziewczynki dopomagają „blatować“ opornych.
Stasiek „Lipa“ miał wielkie zasługi w świecie, podziemnym, z których był dumny: nie jednego „swojego“ wyciągnął z katorgi; ci, których w całej Rosji poszukiwano na mocy listów gończych, „melinowali“ właśnie u niego. Pod jego troskliwą i czujną opieką nie obawiali się policji.
Opowiadano sobie z ust do ust o jednym takim wypadku, wychwalając rozum i takt „Lipy“.
Pewnego dnia naczelnik „ssysknowo otdielenia“ zastał u „Lipy“ znanego międzynarodowego kasiarza, nazwiskiem Gruczkow, za głowę którego wyznaczono wielką nagrodę. Policjanci dobrze znali z fotografii Gruczkowa. Nic więc dziwnego, że poznał go i naczelnik.
Stasiek „Lipa“ nie stracił się; bez słowa wyjął złotą papierośnicę, wysadzoną brylantami i podał naczelnikowi.
— Kolega Gruczkow wręcza za moim pośrednictwem ten prezent panu naczelnikowi, aby był łaskaw o nim zapomnieć.
Gruczkow ukłonił się elegancko, dodając cynicznie:
— Jestem pewien, że pan naczelnik będzie zadowolony z zaszczytu poznania mnie osobiście. Radzę też przyjąć ten skromny upominek. Sądzę bowiem, że lepiej przyjąć złotą papierośnicę, niż kawałek ołowiu z mojego rewolweru.
Powiedziawszy to, począł bawić się od niechcenia browningiem, uśmiechając się pod nosem.