Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/202

Ta strona została przepisana.

scowości majątek ziemski i uchodzi w okolicy za boga tego Amerykanina.
Skończyło się na tym, że podzieliliśmy łup na różne części. Uprzednie, oczywiście, zwróciliśmy Krygierowi zrabowane mu dziesięć tysięcy dolarów. Wszyscy goście w pałacu byli przekonani, żeśmy zamordowali Krygiera. — zakończył Antek opowiadanie.
Pociąg zbliżał się do Poznania.
— No, chłopcy, czas się zbierać, — rzekł zadowolony Moryc, zapalając cygaro. — Podróż minęła nam bardzo mile. Oby się tylko nam dalej tak wiodło… Jak się nazywa narzeczona Janka?... — zapytał naraz.
— Aniela — odparli Antek i Felek jednocześnie.
— Ale ona jest naprawdę anielsko ładna. Warta grzechu...
— Szkoda gadać. Nic u niej nie wskórasz.
— Przekonamy się — uśmiechnął się Moryc pewny siebie.
Poznań. Pasażerowie w pośpiechu wysiadają z pociągów. A wśród nich wolnym krokiem posuwają się z oddzielna nasi trzej bohaterowie. Za nimi postępuje elegancka pani, ubrana w kostium sportowy ze srebrnym lisem. Mijając ich kobieta rzuca słówko — nazwę hotelu, dokąd mają zajechać.
Nasza trójka szybko wsiada do taksówki, każąc się wieźć do umówionego hotelu. Eleganacka niewiasta wsiada do następnego wolnego auta i podaje nazwę tegoż hotelu. Każdy z nich zajmuje oddzielny pokój.
Gdy wszyscy zebrali się w pokoju Amerykanina, Moryc zapytał elegancką panią:
— Jak przedstawia się sprawa? Trzeba się zabrać do roboty.
Ale młoda kobieta zwiesiła ze smutkiem głowę.
— Co się stało?