Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/203

Ta strona została przepisana.

Elegancka niewiasta westchnęła ciężko, po czym wyjęła z torebki list i położyła go na stole.
Ręce trzech kompanów wyciągnęły się jednocześnie w stronę listu. Antek przeczytał na głos:

„Koledzy! Mamy dokładne informacje, że planujecie zamach na tutejszy bank. My, jako fachowcy, powinniśmy wam życzyć powodzenia. Niestety, jednak musimy was ostrzec, byście się nie ważyli w naszym mieście na konkurencję. Nie chcemy cierpieć za grzechy innych, życzymy wam powodzenia gdzieindziej. Jeżeli można cos zarobić w banku to mamy pierwszeństwo. Potrafimy to nie gorzej od was… Bądźcie zdrowi i nie paskudźcie nam pod nosem

Swoi...“

— Tego się nie spodziewałem! — zawołał zgorszony Moryc.
— Kiedy otrzymałaś list? — zapytał Antek.
— Wczoraj, gdy wracałam z kina do domu, ktoś wsunął mi ten skrawek papieru. Dodał też, bym się miała na baczności, gdyż policja ma mnie na oku...
— Jak mogliście zaufać tajemnicę kobiecie? — czynił Moryc wspólnikom zarzuty.
— Mimo, iż jestem kobietą, potrafię lepiej dochować tajemnicy od mężczyzn.
— Ona jest niewinna? — zawołali jednocześnie Antek i Felek.
— Więc czyja to wina? — nie przestawał złorzeczyć Morvc. — Wysłaliście ją na dwa dni wcześniej. Tak długo się kręciła po kinach, restauracjach, lokalach, aż ściągnęła na siebie uwagę...
— Jeszcze mogą usłyszeć — zwróciła mu kobieta uwagę. — Pan się za bardzo złości dżentelmenie amerykański. Do tutejszego hotelu zajeżdżają cudzoziemcy i znają język angielski nie gorzej od nas.