Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/204

Ta strona została przepisana.

Moryc aż zsiniał ze złości. Podszedł do niej bliżej i spojrzał prosto w oczy Niewiasta uśmiechnęła się ironicznie, zmierzając go od stóp do głów. Antek Felek spoglądali na siebie zdziwieni. Nie wierzyli, że flegmatyczny Moryc potrafi się tak unosić.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Wszyscy stanęli jak wryci, spoglądając na siebie ze strachem. Młoda kobieta uśmiechnęła się tylko i otworzyła drzwi. Do pokoju wszedł portier.
— Poproszę o dowody osobiste — rzekł uprzejmie.
— Proszę bardzo.
Wszyscy wręczyli mu dokumenty. Portier skłonił się i wyszedł.
Dopiero teraz wybuchneli śmiechem.
— Siadajcie? — rozkazała młoda kobieta. — Mówiłam, że można nas podsłuchać. Wszak portier w tym hotelu rozmawia po angielsku. Mam wam jeszcze coś do powiedzenia. Tylko, proszę bez nerwów. Wiecie kogo spotkałam tu, w Pozaniu? — rzekła młoda niewiasta tajemniczym tonem.
— Kogo? — zapytali wszyscy trzej jednocześnie.
— Adolfa Krygiera!
— Krygiera? — zerwał się Antek z miejsca.
— Tak. Autentycznego Krygiera. Mieszka w Poznaniu.
— Dziś właśnie opowiadałem Morycowi o nim. Muszę się z nim zobaczyć.
— Pozostawcie bank kasiarzom poznańskim — radziła kobieta — opracowaliśmy z Krygierem lepszy plan.
— Jaki lepszy? — zapytali wszyscy trzej.
— Sto razy lepszy. Pokażę waszemu Amerykaninowi, co my, kobiety potrafimy.
— Zależy kiedy — zauważył Moryc ironicznie.