Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/207

Ta strona została przepisana.

ły się bez wartości. Dniami i nocami Janek myślał, kombinował, szukał różnych dróg — w końcu musiał przyznać, że pomysły jego są nie do urzeczywistninia. Władze więzienne miały go dobrze na oku. Cela, w której go zamknięto, znajdowała się akurat na vis a vis punktu obserwacyjnego, umieszczonego na wysokim murze ogrodzenia, gdzie dniami i nocami czuwała warta.
W nocy Janek obserwował w tajemnicy, jak warta spełnia swój obowiązek. Szczególnie śledził, za chowanie się posterunku podczas silnej ulewy w ciemną noc...
Ale im więcej badał, tym bardziej się przekonywał. że tym razem pozostanie już w celi więziennej na zawsze.
Sędzia śledczy odwiedzał go niemal codzień, zarzucając mu coraz to nowe przestępstwa i zbrodnie. Widział, że oplata go coraz gęstsza sieć, z której nie ma ratunku...
Myślał już nawet o popełnieniu samobójstwa, ale pamięć o Anieli powstrzymywała go od desperackiego czynu.
Tak mijał dzień za dniem. Upływały tygodnie i miesiące, a „Klawy Janek“ miotał się, jak wściekły pies w czterech ścianach grobu za życia, godzinami dyskutując z samym sobą. Każdy dzień wydawał mu się wiecznością. Doszło nawet do tego, że cieszył się, gdy sędzia śledczy swoimi wizytami urozmaicał mu czas, upływający w osamotnieniu.
Nieraz wydawało mu się, że sędzia śledczy jest poprostu uzdolnionym kryminalistą, obdarzonym talentem literackim i przychodzi jedynie po to, by mu odczytać prace, czekając na jego „Klawego Janka“ ocenę.
Razu pewnego, natychmiast po obiedzie, gdy sędzia śledczy wezwał go do siebie i rozpoczął odczyty-