Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/209

Ta strona została przepisana.

le nadziei, że omal nie krzyknął ze szczęścia. Chciało mu się tańczyć, krzyczeć, płakać, szaleć, gdy ponadto znalazł w paczce kilka „włosów angielskich“ do przecinania kraty.
Jeszcze bardziej zdziwi3 go widok skrawka papieru, do którego była przylepiona mała fotografia.
Wbił wzrok w zdjęcie i nie mógł uwierzyć własnym oczom: trzymaj w ręku podobiznę Anieli.
„A więc nie zapomniała o mnie“ — powtarzał w duchu wielokrotnie te słowa. I łzy wzruszenia potoczyły mu się z oczu na wizerunek ukochanej, którą namiętnie obsypywał pacałunkami.
Odwrócił fotografię i odczytał umieszczony tam napis.
„W chwilach rozpaczy i beznadziejności wspomnij o mnie!

Twoja Aniela!“

Natężył wzrok, by przy bladym odblasku światła odczytać tekst tajemniczego grypsu przylepionego do podobizny. Charakter pisma był nader wyrazisty, jakby złożony był czcionkami drukarskimi. Nie pisała tych słów jego Aniela, to nie był jej charakter pisma. Autor tego listu jakby zgóry świadom był słabego oświetlenia celi więziennej.
Wypadki, kóre teraz następowały z tak błyskawiczna szybkością, były tak oszałamiające, że „Klawy Janek“ tracił panowanie nad sobą. Z nadmiaru radości zapomniał o środkach ostrożności, i począł odczytywać liścik na głos

„Kolego! Niech żyje wolność!... Jutro w nocy masz być gatów do ucieczki. „Zrób“ kratę, lub kaber. Na straży na vis a vis twego okienka, stać będzie blatny męta, zresztą ten sam, który ci to wszystko wręczył.