Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/213

Ta strona została przepisana.

czas „kontroli“ nie spostrzeżono, że krata od zewnątrz została podpiłowana, Obliczył, który ze strażników tego dnia będzie sprawdzał stan bezpieczeństwa celi. Dzień w dzień śledził ruchy strażników podczas „kontroli“ i zapamiętał, który z nich uderza w kraty młotem z całych sił, a który dotykał dla czczej formalności.
Kamień węgielny pod fundamenty jego wolność został już położony! Teraz musiał doprowadzić rozpoczęta budowę do końca. „Odwrotu“ już nie było. „Rany“ w bramie żelaznej nie można było już zagoić. Poprzysiągł sobie jeszcze raz w duchu: wolność, albo śrmieć. Nawet nie ukrył rewolweru w sienniku.
— Po co? W razie „poruty“ zajrzą i do siennika... Przynajmniej, mając rewolwer w ręku, będę mógł się bronić... Niech wiedzą z kim mają do czynienia — myślał.
Tulił do siebie fotografię Anieli. Dla niej musi być wolny. Dla niej rozpocznie nowe życie, do którego dążył, mimo, iż wszystkie drogi były przed nim zamknięte.
W głębi duszy poprzysiągł sobie, że musi wykryć zabójcę policjanta i zdemaskować osobnika, który sprzątnął zgubioną tekę z dolarami. Przez długie dni i bezsenne noce, opracował w więzieniu dokładny plan tej akcji.
Klucznik na korytarzu stawiał już Pewejsze kroki i zaglądał do każdej celi, czy czasem pod osłoną nocy, nie wyprowadził się. „W życiu wszystko jest możliwe“ a strażnicy wiedzą o tym doskonale.
Więzienie budziło się do życia. Raz po raz słychać było suchotnicze pokasływanie, bezradne pojękiwanie. Gdzie indziej pogwizdywano na nutę piosenki złodziejskiej.