— Co pisać? — łamał sobie Janek głowę. Wnet na jego twarzy zakwitł szelmowski uśmiech.
Napisał co następuje:
Obrzydło mi życie w separatce. Nie mogę tu dłużej wytrzymać. Postanowiłem przyznać się do wszystkich przestępstw, które są mi zarzucane. Pan Sędzia Śledczy miał słuszność, gdy twierdził, że wcześniej, czy później, sprawiedliwość zatriumfuje.
Bardzo proszę Pana Sędziego o jaknajwcześniejsze przybycie do mojej celi, gdyż pragnę opowiedzieć bardzo ciekawe szczegóły moich przewinień.
Tak mi nakazuje sumienie.
Po przeczytaniu prośby, „Klawy Janek“ parsknął śmiechem. Pół życia dałby, gdyby choć przez dziurkę od klucza mógł obserwować twarz sędziego śledczego, gdy będzie czytał jego prośbę. Ledwie powstrzymywał się od spazmatycznego śmiechu na myśl o tvm, jaką minę będzie miał sędzia śledczy, gdy zjawi się na Pawiaku i dowie się o wszystkim, co zaszło.
Przez kilka sekund nadsłuchiwał pode drzwiami, po czym jednym skokiem znalazł się u podpiłowanej kraty, którą w pośpiechu posmarował atramentem. Bo