Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/222

Ta strona została przepisana.

Przede wszystkim przygotował „linę“ po której miał się spuścić z okna w dół. W tym celu rozpostarł prześcieradło, wykonane z chłopskiego płótna. Był zadowolony z tej „swojskiej“ produkcji; płótno było mocne i można było spodziewać się, że wytrzyma ciężar człowieka. Janek postanowił jednak wypróbować wytrzymałość płótna. Zaczepił prześcieradło o brzeg łóżka i z całych sił pociągnął. Można „mu“ zaufać. — Taka była jego decvzja...
Zegar więzienny wybił raz jeden. Janek w zdenerwowaniu nie mógł ustalić, czy to zegar wybił na znak wpół do drugiej, czy pierwszej po północy, żałował, że już podarł koc. Co uczyni, gdy „menta“ jeszcze raz zajrzy do jego celi?
Janek machnął ręką, jakby już na niczym mu nie zależało. Niech się stanę, co się ma stać!.. Teraz musi doprowadzić rozpoczęte dzieło do końca!
Pośpiesznie owijał się w kawały czarnego sukna.
Wrescie zegar wybił godzinę drugą.
Serce Janka zaczęło walić z całych sił. To był marsz radości i strachu na cześć tego co miało nastąpić.
Jednym skokiem znalazł się na stoliku przy oknie. Znów zmieniła się warta. Przeczekał chwilkę i otworzył okno.
Natężył mięśnie, by wyjąć podpiłowaną kratę. Okazało się, że trzeba ją było jeszcze podrzynać. Dopiero potem ustąpiła. Skasował ją.
Odetchnął z ulgą. Ucieczka w pięćdziesięciu procentach udała się.
Przywiązał „sznur“ do kraty i za jednym zamachem opuścił się w dół. Stopą dotknął ziemi, odgrodzonej od świata wolnych ludzi wysokim parkanem.
Strażnik nerwowo kręcił się przy budce na parkanie tam i z powrotem. Janek na dole wyczuł, że