Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/228

Ta strona została przepisana.

— Chory musi mieć absolutny spokój. Za duża ludzi przebywa w tvm pokoju.
Obecni wysunęli się z sypialni i przeszli do następnego pokoju. Aniela chciała pozostać przy Janku, lecz doktór jej zabronił.
Gdy pozostał sam na sam z chorym, doktór wpił się w jego twarz swym wzrokiem, jakby chciał wyczytać z niej niepokojącą go tajemnicę. Sytaucja sprzyjała lekarzowi gdyż Janek znów zaczął mówić:
— Nie opłacała się robota u hrabiny? Opłacała się: Solidna była kasa, ale Janek się z nią uporał...
Doktór już nie miał wątpliwości, że ma przed sobą przestępcę. Machinalnie sięgnął ręką do kieszeni po gazetę i ledwie jego wzrok spoczął na ilustracji, umysł jego przebiegła dziwna mysi. Kilkakrotnie wodził wzrokiem to po gazecie, to po twarzy chorego. Był oszołomiony własnym odkryciem:
— Tego bym się nigdy nie spodziewał!
Chory tymczasem znów popadł w głęboki sen. Doktór zaś, rozglądając się dokoła po dziwnie umeblowanym pokoju, zastanawiał się nad tym, jak się tu wydostać.
Lekarz zaczął układać narzędzia do walizeczki i skierował się do wyjścia Ledwie uczynił jeden krok, drzwi się otworzyły. Lekarz stanął oko w oko z Krygierem.
— Choremu sen dobrze zrobi — rzekł lekarz. — Konieczne jest dokonanie przepisanego przeze mnie zastrzyku. Wieczorem tu przyjdę, by zbadać stan chorego.
— Jestem zdania, panie doktorze — powiedział Krygier — że najlepiej byłoby, gdyby pan doktór tu został...
— Jak to pan rozumie? — rzekł ostro lekarz, a w duchu pomyślał: „jestem zgubiony!“
— Pan doktór pozwoli ze mną do pokoju — rzekł