Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/229

Ta strona została przepisana.

Krygier uprzejmie, ale i rozkazująco: — Sądzę, że pan nie będzie stawiał oporu, bo z zasady nie tolerujemy...
Urwał zdanie i nie zdejmował oczu z twarzy przestraszonego lekarza.
— Czego pan chce ode mnie? — zawołał doktór. Ale ledwie zdążył jeszcze coś powiedzieć, prawie-że siłą został wepchnięty do pokoju.
— Niech się pan uspokoi, panie doktorze! Panu tu nic nie grozi, o ile nastąpi między nami porozumienie...
— Przemawia pan do mnie tajemniczo i dwuznacznie.
— Słusznie. Najlepiej uczynimy, gdy przystąpimy do rzeczy otwarcie i szczerze. A za tym niech mi pan pokaże swoją gazetę.
— Co to wszystko ma znaczyć?
— Wymagam, by pan spełniał tu tylko te funkcje, po które pana wzywałem! Krótko i węzłowato: pan tu ma być lekarzem, a nie tajnym agentem.
— Ja... ja... — trząsł się lekarz z oburzenia — jestem profesorem Uniwersytetu i nigdy agentem policji nie byłem.
Przez chwilę zapanowało w pokoju milczenie.
Profesor wyjął z kieszeni gazetę i wręczył ją Krygierowi.
— A zatym panu wszystko jest wiadomem — rzekł Krygier.
Przypuśćmy, że tak — odparł profesor.
Krygier zatopił wzrok w gazecie, w której wydrukowano olbrzymimi literami nagłówek; „Sensacyjna ucieczka więźnia z Pawiaka“.

„Nocy dzisiejszej w tajemniczych okolicznościach nastąpiła z Pawiaka ucieczka międzynarodowego kasiarza „Klawego Janka“. Policja, zaalarmowana w całym kraju o tym zuchwałym wyczynie, rozpoczęła energiczny pościg za zbiegiem.