Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/239

Ta strona została przepisana.

ową brunetkę, która również nie dawała mu spokoju.
Od pierwszej chwili, ich znajomości miał przeczucie. że z jej strony coś mu grozi. Była dziwnie tajemnicza. To przywiązywało go do niej i potęgowało w nim uczucie zazdrości. Ale miewał chwile, kiedy żałował tej zażyłości z przyjaciółką, Była zbyt wtajemniczona w jego „sprawki“, aby zdobył się na odwagę porzucenia jej. Należała do typu kobiet, które nie tak łatwo wypuszczają ofiarę ze swoich rąk. Surowy i przebiegły Wołkow w jej ręku był bezsilny. Sprytna brunetka deptała drobnymi stopkami niezłomną wolę Wolkowa, którą się tak chełpił.
Niekiedy próbował buntować się przeciw niej, ale bezskutecznie. Nie ulękła się nawet jego szarży komisarza, przeciwnie, z chwilą, gdy zaawansował, postanowiła go jeszcze silniej trzymać pod pantoflem. Wolny czas spędzał z nią na dancingu, w kawiarni, restauracji i kabarecie. Wołkow domyślił się, że hulanki wzbudzają podejrzenie przełożonych, którzy wiedzieli, że pobory jego ledwie mogą starczyć na wyżywienie żony i trojga dzieci, ale nie na „utrzymankę“. Wołkow sprytnie się urządził: pierwszego dnia wszystkie pisma rozpisały się o znacznym spadku, który otrzymał po matce jeszcze za jej życia...
Był tylko jeden człowiek, który z uporem śledził Wolkowa, chociaż bez dodatnich wyników. Wołkow o tym wiedział doskonale, że był to komisarz Żarski, zwany „filozofem“.
Bywały jednak chwile, kiedy Wołkow nie dowierzał swojej gwieździe szczęścia. I teraz własne przeżywał podobne nastroje, kiedy kierował obławą na Pradze.
Oho, zrozumiał, że Janek teraz nie da się tak łatwo pochwycić. Z bólem wspominał chwile, kiedy