Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/241

Ta strona została przepisana.

głupkowato plecami. — Najlepiej o tym świadczy, że już pięć lat przetrwam na wolności.
— Wystarczy ci tej wolności. Dziś będziesz się pocił!
— Nie pleć głupstw. Widzę, żeś zanadto zdenerwowany. Pamiętaj, że, gdy ja się będę pocił, to i ty nie mnie ode mnie. Sądzisz że po tym jak zaawansowałeś możesz sobie na wszystko pozwolić? Ten awans może cię drogo jeszcze kosztować.
Wołkow zbladł.
— Więc wiecie o wszystkim?
— Nawet o tym, że wsypał go właściciel pokoi umeblowanych, oraz o tym, żeś odegrał rolę szofera taksówki, która zawiozłeś Janka do „gorzelni“. Ale wiedz teraz że obu was czeka „dintojra“.
— Jak śmiesz do mnie tak przemawiać?
— Domyślasz się przyczyny.
— Raz na zawsze zrywam z waszym światem! Nie będę w waszym ręku tępym narzędziem!
— Zerwać? I ja bym chciał zerwać z tym światem!... To nie jest takie łatwe i proste!
Wołkow przez chwilę jakby zastanowił się nad tym, co powiedział właściciel meliny, po czym odparł:
— Teraz muszę już iść. Na dole czekają na mnie moi ludzie. Jeszcze się spotkamy. Ale na pożegnanie powiedz mi, co wiesz na temat ucieczki...?
— Jakiej ucieczki?
— Nie udawał. Wiesz przecież, że potrafię odpłacić się za usługę.
— Szkoda fatygi. Kapusiem nie byłem i nie będę.
Gdy Wołkow wracał do Urzędu, rozmyślał nad tym, co się wydarzyło w melinie „Bajgełe“. W du-