Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/248

Ta strona została przepisana.

wać ręki. Ale gdy Antek usiłował ją objąć, odskoczyła odeń. Był tym oszołomiony.
— Pocóżeś mnie wykradała z celi więziennej? Nie warto było... — dodał z gorzkim uśmiechem. — Może mi wytłumaczysz dziwną przyczynę twego zachowania się? Czy wyrządziłem ci jakąś krzywdę?
— Kochałam ciebie, bo sądziłam, że uda mi się ciebie przerobić, że będziesz innym człowiekiem. Ale teraz już wiem że twój los jest przesądzony.
— A więc dlatego?
— Spędziłeś noc w podejrzanym hotelu na Pradze, skąd podstępem sprowadzono cię na policję. Jak mogłeś wobec mnie w ten sposób postąpić.
— Przysięgam, że to kłamstwo, nieprawda. Teraz raczej ty wyznaj mi prawdę, kto ci zawrócił głowę: profesorek, czy Moryc? Wy kobiety!...
Na dźwięk imienia, HMoryc“ rumieńce wystąpiły na twarzy Anieli.
— Jak śmiesz mnie o to podejrzewać?
— Zakochanemu najdziksse pomysły przychodzą do głowy.
— Więc wybij to sobie z głowy. Czy ty wogóle wiesz co to miłość?
— Zależy jak sobie wyobrażasz nasze życie.
— Bardzo prosto — odparła Aniela: spokojnie, bez policji, więzienia. By pędzić żywot szczęśliwy i spokojny, należy unikać wszystkiego. co kryje w sobie niebezpieczeństwo i niesie cierpienie. Tymczasem, od chwili gdy ciebie poznałam, nie byłam wolna na sekundę od niebezpieczeństwa. Ile już zdążyłam z twego powodu przecierpieć?
— Znać po tobie wpływ rozmów i dyskusyj z profesorem. Filozofujesz?
Aniela zbliżyła się do niego. W oczach ukazały się jej łzy.