Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/249

Ta strona została przepisana.

— Powiedz mi naprawdę, czyś bawił w hoteliku na Pradze z kobietą?
— Nie. To oszczerstwo. Tylko ciebie kocham. Gdyby nie ty, dawno skończyłbym ze sobą.
— Po co ze sobą. Lepiej z tym sposobem bytowania.
— Już nie mam odwrotu, wszystkie drogi są dla mnie odcięte.
Siedzieli przez dłuższą chwilę przytuleni do siebie. W duchu pomyślała sobie, że Janek mógłby zostać porządnym człowiekiem, tylko że świat mu to uniemożliwia, życie go nie oszczędzało...
— A czy ty wiesz — zapytała naraz — że i ja uczestniczyłam w akcji wykradzenia ciebie z więzienia? Byłam pod parkanem więziennym w przebraniu mężczyzny.
— Ty. moja! — podskoczył w zachwycie. — Uczyniłaś to dla mnie?
— Tak. Moja miłość do ciebie uwikłała mnie w pierwszy konflikt z kodeksem karnym. Jak widzisz, już nabrałam kwalifikacyj na przestępczynię... — uśmiechnęła się gorzko. — Moglibyśmy być szczęśliwi, gdyby nie twoja przeszłość... — jęknęła z bólu
Cisza zaległa w pokoju. I choć nie mówili ze sobą, rozmowa ich trwała w duszy, w myśli, i w pewnej chwili Janek zawołał:
— Powiedz, czego chcesz? Rozważ, a życie poświęcę dla ciebie! Co mam uczynić, abyś była szczęśliwa? Może chcesz, wyjedziemy stąd daleko, hen, za oceany, gdzie cywilizator-człowiek nie stanął jeszcze stopą na ziemi — tam, gdzie nie obowiązują kodeksy karne, gdzie będziemy mogli żyć w wolności i miłości
— To fantazje! Dziecinnada! Łudzisz się naiwnymi wyobrażeniami o przyszłości! Gdym ciebie poznała, również poddawałam się złudzeniom, ale życie jest