Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/26

Ta strona została przepisana.

że społeczeństwo nie daje wam możności pozostać uczciwymi ludźmi. Znamy waszą złodziejską politykę.
— Nie rozumiesz nas, Anielo, — uciął ojciec — i nie wtrącaj się.
Trójka pozostała dłuższą chwilę bez ruchu i w milczeniu.
— Serce mi się kraje z żalu, kiedy pomyślę, że „Klawy Janek“ już „leży“ — odezwał się pierwszy Antek. — Trzy dni sterczeliśmy w piwnicy. Ledwo dokopaliśmy się sufitu. Trzy fury ziemi wyrzuciliśmy. Pudło rozpruliśmy w niespełna godzinę. „Klawy Janek“, to genialny fachowiec. Środkowe zamki przerzucił raz, dwa. Forsę wpakował do teki i nie dał nikomu się dotknąć. Ja stałem „na cynk“ i już mieliśmy się ulotnić, gdy Felek, niedołęga, zaczepił nogą o jakiś przedmiot i przewrócił go. Nagle usłyszeliśmy krzyk przez ścianę i wołanie o pomoc.
Nie było czasu do namysłu. Każdy wiał w inną stronę. Służba w nocnej bieliźnie pędziła za nami. Dobiegłem do taksówki. Szofer, na szczęście był „blatny“ i bez ceremonii odstawił mnie tu, Felek wpadł zaraz za mną.
— „Blitu“ w kasie nie było? — zapytał nagle „Lipa“.
— Wszystkiego tam było do cholery i trochę — objaśnił mu Felek, płaczliwym głosem. — Nawet perły i klejnoty rodowe.
„Lipa“ był teraz pewien, że Janek już „kiwa“. Cieszył się w duchu, że nareszcie pozbył się kandydata na zięcia.
— Może i Felek ma rację, — odparł „Lipa“ — „Klawy“ mógł nawalić „dolę“. Nic dziwnego nie byłoby w tym, gdyby poleciał na taki skarb.
— Znam „Klawego“ — odezwał się Antek, waląc pięścią w stół. — „Klawy Janek“ nie zamieni złodziejskiego honoru na skarby.