Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/262

Ta strona została przepisana.

— ?? — Borewski podniósł oczy na żarskiego a na ustach jego ostygło pytanie.
— Zaraz panu wyjaśnię mój plan działania. Ale na wstępie jedno zapytanie: czy zna pan w Poznaniu profesora Schwarza?
— A jakże. To wybitny lekarz i uczony. Znany jest także ze studiów w zakresie psychologii przestępców. Ale co on ma wspólnego z naszą zagadką kryminalną?
— Bardzo wiele. Poproszę o wezwanie go do Urzędu.
— Profesora? — komisarz Borewski zaczai tracić cierpliwość. Poruszył się na krześle nerwowo jakby siedział na szpilkach. — Nie mogę na ślepo słuchać pańskich rozkazów. Odpowiedzialność ja ponoszę. Niech mi pan wytłumaczy potrzebę tych zarządzeń.
— Muszę kolegę przeprosić za mój sposób postępowania, ale wynika ono nieubłaganie z własnej metody tropienia przestępców — wyjaśnił Żarski. — Mogę tylko tyle na razie panu powiedzieć, że Poznań gościł u siebie jednego z najzuchwalszych przestępców poszukiwanych przez światowe centrale policyjne ze słynnym Scottland Yardom na czele. — Występuje on pod różnymi nazwiskami najczęściej Franka. Jest z zawodu doktorem chemii. Włada swobodnie kilkunastoma językami. Prawdziwe jego nazwisko brzmi Krygier.
— Krygier? Tak, tak. Przypominam sobie teraz to nazwisko. Słyszałem o nim będąc w berlińskiej szkole policyjnej — zawołał komisarz Borewski. — Ale na jakiej podstawie, sądzi pan, miał on być właścicielem tej willi?
— To jest jego ulubiony chwyt — wyjaśnił Żarski. — Gdzie tylko obiera sobie bazę działania, nabywa majątek ziemski, willę podmiejską lub pałacyk.