Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/263

Ta strona została przepisana.

Gotów jestem przysiądz, że tu z nim bawił również „Klawy Janek“.
Komisarz Borewski zagryzł wargi. Słowa Żarskiego wywarły na niego oszałamiające wrażenie.
— W takim razie nadamy telefonogramy do wszystkich posterunków policyjnych. Pochwycimy go w nasze ręce.
— Krygiera? Po dwudniowej nieobecności w tej willi? Wolne żarty... — uśmiechnął się Żarski. — To nie zwykły sobie ptaszek. To orzeł w święcie przestępczym!
— Więc co robić?
— Tymczasem należałoby zadzwonić do profesora Schwarza...
— Ale co z tym wspólnego ma profesor Schwarz?.. — zaniepokoił się komisarz Borewski.
— Panie kolego, cierpliwości! Niech pan do niego zadzwoni! Niebawem przekona się pan, że jestem na dobrej drodze.
Gdy profesor Schwarz zjawił się sprawił wrażenie człowieka, który czekał tylko na to wezwanie...
Przez kilka minut w gabinecie panowało przykre milczenie, jakby ci ludzie myślą i intuicją wzajemnie się badali. Naraz spojrzenie profesora spoczęło na sygnaturce, przymocowanej do buteleczki z lekarstwem. Profesor powiódł wzrokiem po twarzach obecnych Borewskiego i Żarskiego, uśmiechając się przy tym porozumiewawczo.
— Więc to jest przyczyną nagłego wezwania mnie do Urzędu — wskazał profesor Schwarz na buteleczkę z płynem kolorowym.
— Doskonale, panie profesorze — zawołał Żarski, zachwycony bystrą orientacja profesora-psychologa.
— Był pan u chorego a za tym poznał jego otoczenie w tej willi. Zechce pan, panie profesorze, ła-