Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/265

Ta strona została przepisana.

jego pozycję moralny, społeczną i materialną. Moje ostatnie słowo brzmi: o niczym nie wiem!
— Pan o niczym nie wie, czy pan niczego nie chce nam powiedzieć?
— Mogą sobie panowie to tłumaczyć według swego kryterium. Pragnę tylko zeznać, że moje oświadczenie, które panom złożyłem, jest dostatecznie uzasadnione, aby panowie mnie więcej nie niepokoili.
— Ręczyć za to nie mogę — odparł żarski. — Nagromadzony przeze mnie materiał przekażę sędziemu i niechaj sobie wyciąga dla siebie odpowiednie wnioski. Żałuję tylko że pan profesor odmawa mi pomocy w ujęciu szkodliwych dla społeczeństwa jednostek.
— Pytanie tylko kto jest szkodliwy dla społeczeństwa: przestępcy, czy ci, którzy ich do przestępstwa popychają — rzekł profesor poważnie.
— Ależ, panie profesorze, mam wrażenie, że jest to obowiązkiem każdego człowieka, pomóc nam, policjantom, w ciężkiej walce ze światem podziemnym. Niech mi pan powie: gdyby tak szło o usunięcie wściekłego psa, czy zawahałby się pan przed zastrzeleniem go? Czy ludzie tego pokroju nie zasłużyli na kulę w łeb.
— Nie będę się wdawał w rozważania filozoficzne. Pan spogląda na ludzi oczyma policjanta, ja — oczyma lekarza. Spoglądam na ludzi jak na chorych, którzy nabawili się choroby może wbrew swej woli.
Profesor prosił o wybaczenie, że, niestety, jego obecność nie przyczyni się do rozwiązania ich zagadki, i pożegnał obu komisarzy.
Komisarz Żarski na pożegnanie użył wypróbowanego tricku:
— Przekonam pana, panie profesorze, Tego pan zna? — zapytał Żarski, podsuwając Schwarzowi z błyskawiczną szybkością podobiznę „Klawego Janka“