Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/27

Ta strona została przepisana.

— Jak długo się znacie, że taki pewny jesteś — zapytał „Lipa“ drwiąco.
— Pracujemy razem już kilka lat. Nie jedno pudło rozpruliśmy. Takiego złodziejskiego charakteru na całej kuli ziemskiej nie znajdziesz. Cwańszy jest od nas wszystkich, nawet i od ciebie, Stasiek.
— Masz rację, — roześmiał się Lipa. — Janek jest mądrzejszy i cwańszy od nas wszystkich. Najlepszy dowód, że zginął z forsą. Przysiągłbym że len spryciarz już buja gdzieś zagranicą.
— Ja też tak myślę, — zawołał Felek.
Wtem ozwał się dzwonek przy drzwiach.
„Lipa“ otworzył drzwi. Aniela wpadła do pokoju, wymachując gazetą, i krzyknęła zadyszana:
— Czytajcie! Dranie! Wasza robota!…
Nikt nie miał odwagi zajrzeć do gazety.
— Dlaczego nie czytacie?.. Brak wam odwagi?.. Co? Podli!…
Sama schwyciła gazetę i poczęła czytać na głos, akcentując każde słowo:

NIEBYWAŁE WŁAMANIE
Dzisiejszej nocy dokonano wielkiego włamania, jakiego kroniki policyjne nie notowały już od szeregu lat. Do pałacu hrabiny M. dostali się włamywacze przez podkop z piwnicy. Kasa ogniotrwała w gabinecie hrabiny została ogołocona doszczętnie. Jak nas informują, łupem złodziei padło przeszło sto tysięcy dolarów i inne obce waluty. Warto zaznaczyć, że hrabinę M. kilkakrotnie usiłowano już okraść.

Aniela wyprostowała się obrzucając obecnych pogardliwym wzrokiem, po czym dodała głosem prokuratorskim:
— Czy nie macie wyrzutów sumienia?
— Na razie, nie, — uśmiechnął się Antek.