Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/274

Ta strona została przepisana.

— Pewnie! Wszystkie nieszczęścia pod słońcem biorą swój początek w miłości.
Zapanowało milczenia, które Krygier przerwał nagłym pytaniem:
— Czy byłaś kiedyś uwięziona?
— Nie.
— Ani zakuta w kajdany?
— Chyba że nie.
— A nikt ci w oczy nie pluł i nie wołał „złodziej“?
— Nie.
— O, nie życzę ci tego, abyś przechodziła moje koleje życia. Szkoła życia wyposażyła mnie w stalowe nerwy, nie czułe na łzy, cierpienia i inne subtelne uczucia, jak np. — „miłość“. Znam jedną tylko wartość — pieniądze. Wiem, ze za pieniądze szczęścia kupie nie można! Ale przy pomocy pieniędzy można niejedno nieszczęście ominąć...
— Gdyby nie ty, dawnobym już zerwała z tym ohydnym życiem. Dla ciebie grzęznę coraz głębiej w błocie. Kto wie, czy koniec końców nie dostanę się za kraty. A co wówczas stanie się z moimi dziećmi?
Regina zalewała się łzami.
— Przestań. Uważaj co ci powiadam. Jeszcze jedną robotę wykonamy w Polsce i koniec. Wyjedziemy zagranicę. Do Paryża lub Londynu. Dokąd zechcesz. Dopomogę ci w urządzeniu magazynu. Będziesz mogła prowadzić spokojny tryb życia. Stawiam ci tylko jeden warunek.
— Nowy warunek? — przeraziła się Regina.
Krygier krążył po pokoju zdenerwowany. Zastanawiał się, widać, nad tym, jak przystąpić do sedna sprawy.
Wreszcie przystanął, wyjął monokl z oka i, spojrzawszy prosto w twarz Reginie, zapytał: