Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/278

Ta strona została przepisana.

Reginę opanowały sprzeczne uczucia. Chciała krzyczeć, płakać, napluć mu w twarz, wzywać pomocy, zadenuncjować policji. Zmysł praktyczny powstrzymywał ją od szaleństwa.
— Zbyt związana jestem z tą bandą. W wielu przestępstwach brałam czynny udział. Nie stać mnie na takie ryzyko. Dzieci moje pozostaną bez matki... — rozumowała w duchu.
Krygier obserwował jej twarz, z której jakby wyczytał wewnętrzną walkę. Regina, ujrzawszy grymas na jego twarzy, rzekła:
— Co z tego wyniknie?
— Już ci powiedziałem: dostań go tylko w swoje sidła... Bądź kuszącą kobietą... Resztę sam wykonam.
Na pożegnanie pocałował doń Reginy.
— Wybacz, ze ci sprawiłem mimowolnie przykrość, ale wiesz, że prowadzę ostrą walkę z policją i społeczeństwem. Dlatego obce mi są uczucia litosci, o której frajerzy prawią ludziom na każdym kroku.
— A bodaj bym was nigdy nie poznała i na zawsze pozostała frajerką...
— I ja też... — dodał Krygier.

ROZDZIAŁ XXIV.

Janek, Krygier i Moryc w porę ulotnili się z hotelu, w którym zamieszkali. W międzyczasie zdążyli rozpruć jedna z kas. Zrabowane pieniądze uważali za sumy, potrzebne na „drobne wydatki“ do czasu wykonania głównej roboty, na którą Krygier zaprosił ich do Warszawy.
Komisarz Żarski był bliski utraty zmysłów. Wysiłki jego zmierzające do zlikwidowania bandy rozpruwaczy, spełzły na niczym.
Także aspirant Wołków nie trwał w bezczyn-