Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/28

Ta strona została przepisana.

— Ładna robótka, nie ma co — dorzucił „Lipa“.
— Cudowna! — zawołał Felek, poczym zwracając się do Antka rzekł zdecydowanym głosem:
— Chodźmy stąd.
— Masz rację, — rzekł Antek. — Na dziś mamy dość tych morałów. Idziemy!
Aniela, niespodzianie zastąpiła im drogę.
— Nie odchodzić! Nie wszystko przeczytałam!
Groźny Antek i Felek spojrzeli do sobie i nie ruszyli się z miejsca.
— Aniela czytała dalej na głos:

TAJEMNICZE ZAMORDOWANIE POLICJANTA
Dzisiejszej nocy została popełniona ohydna zbrodnia, która postawiła policję na nogi. Na rogu jednej z ulic przedmieścia Warszawy, znalezione zostały zwłoki posterunkowego. Policja przypuszcza, że morderstwo to pozostaje w związku z włamaniem u hrabiny M. Policja jest już na tropie zbrodniarzy.

Aniela odrzuciła gazetę, nie spuszczając ich z oka. Chciała wyczytać z tych twarzy zbrodniczych, jakie wrażenie zrobi na nich ta nowina.
Przez dłuższą chwilę panowała przygnębiająca cisza. Siedzieli, jak przykuci do miejsca nie śmiejąc podnieść oczu.
Najbardziej przygnębiony siedział „Groźny Antek“. Zwątpił już w „złodziejski“ charakter „Klawego Janka“. Gdyby był aresztowany, — myślał — doniosłyby o tym gazety.
Felek, jakby odczytał myśli kolegi i triumfalnie zawołał:
— Miałem rację, kochany brachu, czy nie?.. — Jestem teraz przekonany, że…
Groźny wzrok Antka nie pozwolił mu dokończyć zdania.