Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/283

Ta strona została przepisana.

— Od tego tylko się zaczęło — przerwał jej Janek. — Kodeks karny nie ma kompromisu. Społeczeństwo dopatruje się niekiedy większej zbrodni w kradzieży głupiego ogórka, niż w wywołaniu pożogi światowej. Złodziej ogórka w bardzo krótkim czasie urósł na rozpruwacza kas.
— Ile miałeś wówczas lat?
— Piętnaście. W rok później odumarła mi także macocha. To była ohydna kobieta! Odmawiała mi jedzenia. chcąc mnie zmusić do potwornych rzeczy...
— Czego chciała od ciebie?
— Prawdę powiedziawszy wówczas nie wiedziałem nawet dokładnie o co jej chodziło... Ale potem zrozumiałem wszystko. Była zdemoralizowana do szpiku kości.. Byłem głodny. Udałem się na rynek. Skradłem ogórek kwaszony. Straganiarki rzuciły się na mnie. Oddano mnie w ręce policji. I tak trafiłem do Domu Poprawczego. Po sześciomiesięcznem pobycie w Domu Poprawczym udało mi się zbiec. Tam koledzy wyszkoliii mnie w dziele złodziejskim...
— Co było dalej? — zapytała zaintrygowana tą spowiedzią Aniela.
— Byłaby to zbyt długa historia. I musiałbym to opowiadać tygodniami Ważniejsze od tego, co było, jest teraźniejszość. A obecnie jestem szczęśliwy, że mam ciebie przy boku.
Objął ja ramieniem i obsypał pocałunkami.
— Dosyć się nacierpiałeś — odezwała się Aniela — i dlatego już najwyższy czas, abyś skończył z tym psiem życiem.
— A czyż ja tego nie chcę?
— Nie dotrzymujesz słowa. W ubiegłym tygodniu znowu brałeś udział w wyprawie.
Janek zawstydzony zwiesił głowę. Odparł:
— Byłem „goły“.