Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/301

Ta strona została przepisana.

Polski nadaremnie poszukuje od dłuższego czasu po niebywałej ucieczce z Pawiaka? A czyż mniejsza byłaby sensacja, gdyby wraz z Jankiem schwytano jego „świtę“ z legendarnym Krygierem na czele?
Przyznawali w duszy, że najlepszym wyjściem byłoby pozostawienie Janka w tunelu... Ale charakter złodziejski nie pozwalał im na to.
— Jak go wyniesiemy stąd? — przerwał Krygier milczenie. — Przecież może nam „zaśpiewać“ na górze tak, że płakać się będzie chciało.
— Mam na to radę — wtrącił się Moryc. My amerykanie zawsze potrafimy kulturalnie załatwić sprawę.
— No, to pokaż już raz twoją kulturę amerykańską — denerwował się Krygier.
Moryc wyjął z kieszeni małą buteleczkę z płynem. Podsunął ją, po odkorkowaniu, pod nos Janka, który na chwilę podniósł głowę do góry, wybałuszył oczy, by potem zarzucić w tył głowę bezwładnie. Zasnął.
— Uważaj, by nie zasnął na wieki — dodał z przekąsem Krygier, niezadowolony, że Moryc popisał się przed zgrają.
— Jesteś, coprawda, inżynierem — nie pozostał Moryc Krygierowi dłużny — ale wiedz, że i ja coś niecoś wiem o chemikaliach. Grunt to kultura — dorzucił sentencjonalnie.
W tym momencie rozległ sję turkot motoru, a w chwilę później usłyszano parol Felka. Wrócił z taksówką.
— Brać go! — zakomenderował Krygier. — Szkoda każdej chwili. Broń w pogotowiu!
Wszyscy zarepetowali automatyczną broń palną, Antek i „Milczek“ powoli posuwali się w stronę garażu, nosząc „paczkę“. Wyprzedzała ich trójka, która miała baczyć, by nie było wsypy.
Ale taksówka ruszyła z miejsca i w mgnieniu oka zniknęła za zakrętem. Pełnym gazem pomknęła w