Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/38

Ta strona została przepisana.

bowanych środków, jakimi dysponował; nalał do szklanki zimnej wody, podsunął jej miękki fotel, poczęstował nawet papierosem. Widząc, że uspakajające środki zawodzą — odezwał się grzecznie:
— Wobec tego, jeszcze raz będę zmuszony fatygować panią hrabinę...
To poskutkowało. Hrabina natychmiast otarła łzy, sięgnęła nawet do torebki po lusterko i puderniczkę, by wyrównać uszczerbek, jakiego doznała jej mocno upudrowana twarz, podczas płaczu.
— Proszę! Może pani hrabina powie mi, ile pieniędzy mogło być w kasie krytycznej nocy?
Hrabina patrzyła dłuższą chwilę na kmisarza, nie odpowiadając wcale, jak gdyby nie rozumiała pytania.
— Komisarz powtórzył pytanie, akcentując każde słowo.
— Panie komisarzu, skarb... bogactwo... Cały mój kapitał!
— Chciałbym znać cyfrę.
— Co za różnica, to na jedno wychodzi, — odparła z rezygnacją.
— Komisarz zrozumiał, że hrabinie zależy na tym, aby prasa nie rozpisała się o jej bogactwie. Przybrał współczujący wyraz twarzy i badał dalej.
— O której mniej więcej godzinie dokonano włamania?
— Obudziłam się już po północy.
— Kto panią zbudził?
— Gabinet, gdzie stoi kasa, mieści się obok sypialni. Zbudził mnie nagle ze snu silny huk. Niestety było już za późno...
Tu poczęła znów manewrować chusteczką. Komisarz uspakajał ją grzecznie.
— Niech pani odpocznie. Proszę zebrać myśli i Wszystką sobie przypomnieć. Dla nas, najmniejszy