Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/39

Ta strona została przepisana.

szczegół ma wielką wagę i może naprowadzić na ślady przestępcy.
— Czy jest jakaś nadzieja? — ożywiła się hrabina.
— Owszem, jest.
— I pieniądze odzyskam?
— Wszystko jest możliwe, — uśmiechnął się dobrodusznie komisarz. — Czy pani wie, że nam bardzo zależy na tym, aby wykryć morderstwo policjanta?
— A co to za morderstwo? — zawołała wystraszona.
Komisarz ostrożnie wyjaśnił.
— Czy pani posiada rewolwer?
— Owszem.
— Gdzie go pani przechowywała?
— Tym razem leżał w kasie i został zabrany wraz z pieniędzmi.
— Czy pani poznaje tę kulkę?
— Mój Boże!... To nabój z mojego rewolweru.
— Właśnie tym rewolwerem został zastrzelony stójkowy.
— Jakam ja nieszczęśliwa! — wybucnnęta znów płaczem hrabina. — Moje pieniądze przyczyniły się do zamordowania niewinnego człowieka!...
— Trudno! Proszę się uspokoić, to nie pani wina. Pani pozwoli, że wrócę jeszcze do tego huku, o którym pani wspomniała. Co to właściwie był za huk i skąd pochodził?
— Któryś ze złodziejów nogą, widać, zaczepił o marmurową figurę, którą przewrócił.
— Co zaszło dalej?
— Podniosłam krzyk. Widziałam z daleka, jak uciekali.
— Kto pierwszy przybył na pomoc?
— Andrzej, mój lokaj.
Komisarz zamyślił się, po czym zawołał: