Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/53

Ta strona została przepisana.

— Proszę cię, nie praw mi tylko tutaj frajerskich kawałów. Nie poznaję ciebie: stajesz się sentymentalny i tracisz na wartości. Miłość — to pusty frazes. Jej matka też mnie kochała, Niech-że się spali cała miłość.
— Nie wszystkie kobiety potrafią naprawdę kochać, — odparła dumnie Aniela.
— Ale kogo?... Kogo pokochałaś?... „Klawego Janka“, króla włamywaczy? — szydził „Lipa“.
— Wierz mi, bracha kochany, że, gdybym wiedział na początku naszej znajomości, że ona jest twoją córką, nigdybym jej nie pokochał. Znam dobrze etyk? złodziejską — odparł „Klawy Janek“.
— „Odkochasz“ się, jak to nieraz u naszych chłopaków bywało. Trajluj frajerów ale nie mnie. Wiele razy byłeś tak zakochany?
— Zmienię charakter.
— Garnitur i rękawiczki można zmienić, ale nie charakter naszego chłopaka. Po co „zawracasz gitarę“. Złodziej pozostanie złodziejem, a frajer frajerem do końca życia.
— Co ty, brachu, wygadujesz? że żaden nasz brat nie może się już nawrócić?...
— Może i tak, ale niezupełnie.
— Mylisz się, — wtrąciła Aniela. — Nauka dowodzi, że nikt nie rodzi się przestępcą. Dziedziczności nie ma pod tym względem.
— Głupstwo, — odparł z przekonaniem „Lipa“, — mój ojciec i matka byli złodziejami, więc i ja nim jestem.
— Tato, nie mów tak, przerażasz mnie!
— Ale ja pochodzę z uczciwego domu! — oświadczył Janek. — Mój ojciec był znanym krawcem damskim; miał największy magazyn w Odessie.
— To na jedno wychodzi. Zresztą twój dziadek,