Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/71

Ta strona została przepisana.

twarzyczki. Zmieniłeś się nie do poznania. Nie jesteś wcale podobny do tej fotografii, którą posiadamy. Wyglądasz elegancko, jakbyś odmłodniał o dziesięć lat. Pozujesz, jak widzę na angielskiego gentlemana-włamywacza, — uśmiechnął się komisarz.
— Pan komisarz także odmłodniał. Uważam, że najlepiej, abyśmy się wogóle nie spotykali. Po co wam mój „cyferblat“, panie komisarzu. Przyrzekam, że w Polsce nie będę pracował.
— Wierzę. Ale dla pewności odpoczniesz trochę u nas; jesteś mile widzianym gościem.
Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem. Kilku zagadnęło komisarza:
— A z nami co będzie, panie komisarzu?
— Nic takiego, moi panowie i panie. Tylko spokojnie... Poproszę każdego na małą pogawędkę i nic więcej...
Wołkow, który był obecny, szepnął coś komisarzowi do ucha.
Wszyscy zwrócili wzrok na młodą dziewczynę, która siedziała odosobniona w kącie, przyciśnięta do ściany, jakby chciała ujść uwagi obecnych. Komisarz zbliżył się do niej i przypatrywał się jej dłuższą chwilę z uwagą.
— Jak pani się nazywa?
Dziewczyna podniosła się ze swego miejsca i parą dużych, przenikliwych oczu ukłuła komisarza. Wielu aresztowanych spoglądało teraz ze zdziwieniem na młodą dziewczynę, jakby ją rozpoznawało.
Komisarz nie mógł oczu oderwać od tej niezwykle pięknej dziewczyny. Była młoda, przystojna, wysmukła, cudownie zbudowana o inteligentnym wyrazie twarzy. Złote włosy i para przeźroczystych niebieskich oczu upiększały dumnie podniesioną głowę. Twarz tylko była za blada i jak gdyby bardzo cierpiąca, co nie szpeciło tej klasycznej piękności.