Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/74

Ta strona została przepisana.

próżnymi kieszeniami zmuszeni byli opuścić „ssysknoje otdelenie“.
Komisarz i tym razem nie był zachwycony rezultatem obławy. Co prawda policja pokazała, co potrafi. Najlepszych i najgroźniejszych kasiarzy „przycupnęła“ tej nocy. Komisarz był jednak przekonany, że nie ma wśród nich tego, który ograbił hrabinę i za mordował policjanta.
Zbyt długie lata praktyki miał za sobą, aby uwierzył, że zbrodniarz bawi jeszcze w Warszawie. Był niemal pewny, że cała banda znajduje się już daleko poza granicami Warszawy, a nawet i Polski. Tylko przypadek, — myślał — może przyczynić się do Wy krycia tych „cwanych“ zbrodniarzy.
Świeża kradzież dokonana na Nalewkach dała mu jednak do zrozumienia, że grasująca z powodzeniem banda „rozpruwaczy“ nie zadawala się okradaniem kas. Domyślał się, nie wiedząc zresztą dlczego, czyja to robota. Nie wątpił wcale, że większe „roboty“ w ostatnich czasach zostały dokonane pod czujnym kierownictwem „Klawego Janka“.
— Wstyd... Hańba, — wyrzucał sobie, — aby opryszki tak długo hulały bezkarnie. Po co my tu jesteśmy w „ssysknom otdelenii“, kiedy pod nosem robią, co im się żywnie podoba.
Przypomniał sobie zaproszenie hrabiny i piękne oczy dziewczyny, którą przed chwilą zwolnił. Nie rozumiał, dlaczego łączy w myślach obie te kobiety. Wiedział dobrze, że nie brak ludzi podobnych do siebie. Hrabina, to wszak bogata kobieta, a dziewczyna zapewne pochodzi z proletariatu; — nasunąła się przypadkowo policjantom pod rękę, więc ją zaaresztowali, — rozmyślał w duchu.
Machnął ręką w powietrzu, jakby chciał od siebie odpędzić myśli, które uważał za niedorzeczne. Mi-