Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/78

Ta strona została przepisana.

Wołkow patrzył zachwycony na Komisarza. Zdawałoby się, że zachwyca go każde słowo. W rzeczywistości był zbyt zarozumiały, aby się tym przejmować.
Żarski podniósł się nerwowo. Wołkow instynktów nie uczynił to samo.
— Chyba znasz dobrze ulicę Wilczą, dom numer X. w którym mieści się na piątym piętrze podejrzany lokal?
Wołkow dyskretnie uśmiechnął się.
— Znam.
— To gorzej, — nachmurzył się komisarz.
Wołkow zmieszał się, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
— Zawsze wiecie o wszystkim. Czekacie, aby was pytano, a nigdy nie meldujecie w porę. Znam was dobrze.
Wołkow przybladł trochę i odparł:
— Wiedziałem, panie komisarzu, że tam istnieje bogaty lokal. Byłem pewny, że przychodzą tam ludzie z towarzystwa, nie mający nic wspólnego ze światem podziemnym. Kilkakrotnie tam byłem, ale nic podejrzanego nie zauważyłem.
— Właściciel lokalu musi dobrze dbać o to, abyście nic nie spostrzegli. Bardzo bogaty lokal, co?
Wołkow zrozumiał, co komisarz ma na myśli. Ale nie zmieszał się, odparł tylko:
— Pan komisarz obraża mnie. Wołkow nigdy nie da się przekupić.
— Żartowałem, — odrzekł Żarski. — Gdybym wiedział, że można cię przekupić, nie wzywałbym cię do współpracy ze mną. Wiem że jesteś uczciwy, za uczciwy, — poklepał go przyjaźnie po ramieniu.
Wołkowowi przebiegły podejrzane myśli.
— Naigrywa się ze mnie. Może podejrzewa o coś i bawi się mną, jak kot myszą.