zachodzie słońca, statki rybackie wrócę do przystani, ptaki umilknę, pastuch zgoni kozy do zagrody, szczeliny skał dadzą wolne przejście pierwszym pełzaniom uspokojonych gadów, gwiazdy zaczną patrzeć, wiatr nocny zawieje, zrobi się pełnia ciemności — ale te dwa okna pozostanę, jak były, otwarte. Otwarte dla snów i marzeń — i wiara ludowa, zarazem niedorzeczna i głęboka, widzi zjawiska duchów, poczwary nocne, widma; tajemnicze tłumy dusz i cieniów. Tak tłumaczy sobie posępną zażyłość tego domu z nocą.
Dom jest „nawiedzony”, to słówko wszystko objaśnia.
Umysły łatwowierne maję swoje objaśnienia tej zagadki: maję je także i ludzie rozsądni. Nic prostszego jak ten dom, powiadają. To dawna strażnica z czasów wojen rewolucji i cesarstwa i kontrabandy. Zbudowano ją tu umyślnie w tym celu. Po skończonej wojnie strażnica została opuszczoną. Nie zburzono domu, bo może jeszcze być użytecznym. Zamurowano drzwi i okna na dole, aby nikt tu nie wchodził i nie robił nieczystości; zamurowano okna z trzech stron wychodzęcych na morze, aby zasłonić dom od wiatrów południowych. Oto cały sekret.
Prostaczkowie i łatwowierni odrzucają to tłumaczenie. Najprzód, dom nie był zbudowany podczas wojen rewolucji. Ma datę 1780 — wcześniejszą od rewolucji. Dalej, nie był zbudowany na strażnicę; ma bowiem głoski E. L. M — P. B. J L G, które są podwójnym monogramem dwóch rodzin i według zwyczaju wskazuję, że dom ten wybudowany został dla młodych nowożeńców. A więc był zamieszkany. Dlaczego już nie jest? Jeśli zamurowano drzwi i okna, żeby nikt nie wchodził, czemuż zostawiono dwa okna otwarte? Wypadało wszystko zamurować, lub nic. Dlaczego niema okiennic? ani ram? ani szyb? po co
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/129
Ta strona została przepisana.