Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/153

Ta strona została przepisana.

kierka z portretem Marji Antoniny i obdarty tom algebry Boisbertranda. Taki był dobór osobliwości. Sklep łączył się tylnemi drzwiami z podwórkiem, na którem była studnia. Był w nim także stół i ławeczka. Kobieta z drewnianą nogą spełniała obowiązki sklepowej.

VII.
Nocne kupna i sprzedaże.

Clubin nie był w Oberży Jana przez cały wieczór wtorkowy; nie było go także i we środę wieczór.
Tego wieczora o zmroku dwóch ludzi weszło na uliczkę Coutanchez i zatrzymało się przed Jacressardą. Jeden z nich zastukał w szybę. Drzwi sklepu otworzyły się. Ludzie weszli. Kobieta z drewnianą nogą powitała ich uśmiechem przeznaczonym tylko dla panów obywateli. Świeca paliła się na stole.
Ludzie ci w istocie byli obywatelami.
Ten, który zastukał, rzekł: — Dobry wieczór jejmości. Przychodzę w wiadomym interesie.
Kobieta z drewnianą nogą znów się uśmiechnęła i wyszła tylnemi drzwiami, które prowadziły na podwórko ze studnią. Po chwili, tylne drzwi otworzyły się i ukazał się w nich mężczyzna w czapce i bluzie, z pod której sterczał jakiś przedmiot. Źdźbła słomy tkwiły w fałdach bluzy, a spojrzenie miał człowieka, którego tylko co obudzono.
Zbliżył się. Spojrzeli po sobie. Mężczyzna w bluzie z miną głupkowatą i zarazem chytrą, rzekł:
— To pan puszkarz?
Ten, co zastukał, odpowiedział: