przynosić „wodę od chorych“ i można słyszeć jak powtarzają półgłosem: płyn zdaje się wcale niepocieszający. Jeden z nich pewnego dnia w marcu 1857 roku przekonał się, iż w „wodzie” chorego było siedmiu djabłów; inny niedawno oczarował piekarza i jego piec; inny znowu niegodziwiec najstaranniej pieczętował koperty „w których nic nie było;” wreszcie inny doszedł do tego, iż ma w swym domu na półce trzy butelki z napisem B. Potworne te fakta sprawdzono. — Niektórzy z czarowników są usłużni i za parę gwineów przyjmują na siebie cudze choroby; wtedy wiją się na łóżku wydając krzyki, a chory tymczasem powtarza sobie: „patrzcie nic mi nie jest!” Inni leczą wszystkie niemoce, wiążąc chustkę w koło ciała. Jest to tak prosty środek, iż dziwić się trzeba, iż nikt nie wpadł na myśl podobną. W upłynionym wieku sąd królewski w Guernesey pakował takich czarowników na stos i palił żywcem. Za naszych czasów skazują ich na ośmiotygodniowe więzienie; odsiadują naprzemian jeden tydzień o chlebie i wodzie, a drugi w odosobnieniu. Amant alterno catenae. (Lubią rozmaitość kary).
Ostatni raz palono czarownika w Guernesey w r. 1747. Miasto używało na ten cel jednego ze swych placów, zwanego Nadbrzeżnem Rozdrożem. Spalono na nim jedenastu czarowników pomiędzy 1565 a 1700 rokiem. Wogóle przestępcy ci przyznawali się do winy: dopomagano im do zeznań torturą. Nadbrzeżne Rozdroże wyświadczyło jeszcze inne przysługi społeczności. Palono tam heretyków. Tak za panowania Marji Tudor spalono w liczbie innych Hugonotów matkę z dwiema córkami; matka nazywała się Petronella Massy. Jedna z jej córek była w poważnym stanie i powiła dziecię na stosie. Kronika opiewa, że „pękło jej łono i wyszło z niego żywe dziecię”, które
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/20
Ta strona została przepisana.