Noc, która po tym dniu nastała, miała być jasną, gdyż od dziesiątej z wieczora księżyc wschodził. A jednak chociaż niebo, wiatr i morze sprzyjały, ani jeden rybak nie myślał wyjść ani z Hougue la Perre, ani z Bourdeaux, ani z Houmet Benet, ani z zatoki Świętych, ani z małego Bo, ani z jakiejbądź przystani lub zatoczki Guerneseyskiej. Powód był bardzo prosty: kogut zapiał w południe.
Gdy kogut zapieje o niezwykłej godzinie, niema pomyślnego połowu.
Tego wieczora jednakże, gdy noc zapadła, rybak, wracający do Omptolle, doznał niespodzianki. Za dwoma Grunes i Brayes naprzeciw Houmet Paradis, po lewej stronie czerwonej żerdzi Plattes Fougéres, podobna kształtem do przewróconego lejka, a po prawej stronie żerdzi St. Sampson, przedstawiającej postać ludzką, zdawało mu się, że spostrzega trzecią żerdź czerwoną. Kto ją zatknął? Jakie wskazuje niebezpieczeństwo? Czerwona żerdź natychmiast odpowiedziała na te zapytania, poruszając się; był to maszt. Zdziwienie rybaka wcale się nie zmniejszyło. Znak, ostrzegający w tem miejscu, rzecz dziwna, ale maszt jeszcze dziwniejsza. Połów ryb był niemożliwym. Wszyscy wracali do domów, a ktoś jeden wypływał na morze. Kto? Dlaczego?
W dziesiąć minut później, maszt, zwolna posuwając się, zbliżył się do rybaka z Omptolle. Rybak nie poznał łodzi, ale wyraźnie słyszał uderzenia dwóch wioseł. Jeden więc tylko człowiek był w łodzi. Wiatr dął północny; człowiek ów widocznie zmierzał do cyp-