Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/242

Ta strona została przepisana.

cym i religijnym. Powaby pazia łączyły się w nim z dostojną powagą biskupa.
Gęste jasno złociste włosy, wijące się zalotnie, otaczały czoło pogodne i kształtne. Lekka z podwójnem zagięciem zmarszczka miedzy brwiami, zdawała się wyobrażać ptaka myśli, który z rozpuszczonemi skrzydłami szybował po tem czole.
Patrząc nań zdawało się mieć przed oczyma jednę z tych istot dobrych, niewinnych i czystych, które postępują w kierunku przeciwnym niż ludzie pospolici; albowiem złudzenia czynią je roztropnemi, a doświadczenie zapala i podnosi.
Przez jego młodość przezroczą przebijała dojrzałość duszy. Porównany z siwowłosym kapłanem, który mu towarzyszył, z pierwszego wejrzenia wyglądał na syna, z drugiego, a baczniejszego — na ojca.
Starszy ów ksiądz nie był kto inny tylko doktor Jaquemin Herode. Doktór Jaquemin Herode należał do tego odcienia urzędowego anglikańskiego kościoła, który jest prawie papieskim bez papieża. W owym czasie nurtowały anglikanizm pewne dążności rzymskokatolickie, które później wyraziły się i skupiły w puzeizmie. Doktór Jequemin należał właśnie do tej rzymskiej odmiany anglikanizmu. Przykładny, nieposzlakowany, ograniczony, miał wysokie wyobrażenie o dostojeństwie swego stanu. Promień duchowego jego wzroku nie wychodził na zewnątrz źrenicy. Duchem jego była litera. Zresztą był wyniosłym. Postać jego dostojnie się prezentowała. Mniej wyglądał na plebana, a więcej na ekselencję. Jego kapota miała krój sutanny Właściwym jego żywiołem byłaby kurja rzymska. Urodził się na prałata-szambelana. Zdawał się być umyślnie stworzonym do zdobienia dworu papieskiego i do kroczenia in abitto paonazzo Głowy kościoła. Wielki ten los minął go, gdyż przy-