Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/256

Ta strona została przepisana.

czugę się zamienił. Przód porwany i ciśnięty wiehrem roztrzaskał się o podwodne skały.
Z rozbitego spodu wypadły woły w morze; szeroki kawał przedniej ściany trzymał się jeszcze i wisiał z lewej strony na nadwyrężonyck wiązaniach, które łatwo było przeciąć siekierą.
W zagłębieniach odleglejszych skał widać było tu i owdzie belki, deski, szmaty żaglów, kawały łań cuchów, i tym podobne szczątki.
Gilliatt bacznie przyglądał się Durandzie. Dno jej tworzyło sufit nad jego głową.
Na bezbrzeżnym widnokręgu ani jednej chmurki nie było; woda zaledwie się marszczyła; wspaniałe słońce występowało na błękitne obszary.
Spadały od czasu do czasu krople wody z rozbitego statku w morze.

II.
Zniszczenie zupełne.

Dwie skały Douvres różniły się między sobą co do kształtu i wielkości.
Na mniejszej, pochylonej i ostrej, widać było rozgałęziające się od podstawy do szczytu długie skalne żyły ceglastej barwy; stosunkowo miękkie i rozgradzające swemi odnogami masy granitu, z których urosła skała. W miejscach, w których owe czerwonawe pręgi występowały na zewnątrz, znajdowały się wyłomy, ułatwiające drapanie się w górę. Jeden z takich wyłomów po nad tułowiem statku, tak był wyżłobiony i rozszerzony uderzeniami fal, iż tworzył rodzaj framugi, w której możnaby ustawić posąg. Granit mniej-