— Lepszy jak dziś.
— Patrz go! nie wiele będzie ryb na targu.
— Wiatr zbyt mocny.
— Nie podołają zarzucić sieci.
— Jak się ma Katarzyna?
— Jest na robocie.
Wyraźnie ta Katarzyna była upiorem.
Według wszelkich pozorów Gilliatt zajmował się nocnemi praktykami. Przynajmniej nikt o tem nie wątpił.
Widziano go czasami wylewającego na ziemię wodę z własnego dzbanka; a przecież woda wylana na ziemię tworzy szatańskie postacie.
Na drodze Saint-Sampson, koło kopca numer 1, leżą trzy kamienie, ułożone w kształcie schodów. Na płaszczyźnie nad niemi, dziś pustej, stał niegdyś krzyż, a może szubienica. Kamienie te są bardzo złośliwe.
Ludzie stateczni i osoby ze wszech miar zasługujące na zaufanie zapewniają, iż widziały, jak przy tych kamieniach Gilliatt rozmawiał z ropuchą. A przecież niema ropuch w Guernesey; Guernesey posiada wszelakie żmije, a ropuchy wszystkie są w Jersey.
Więc owa ropucha musiała wpław przybyć dla mówienia się z Gilliattem. Była to przyjacielska pogadanka.
Są to fakta sprawdzone; za dowód mogą służyć owe trzy kamienie leżące tam do tej pory.
Ktoby wątpił, ten może pójść i przypatrzyć się im; a nawet dość blisko znajduje się dom, na którego rogu czytamy szyld taki: handlarz bitego i żywego bydła, starych lin, żelaza, kości i prymki; skóry do wypłat i usług.
Nikt uczciwy nie zaprzeczy istnieniu tych kamieni i tego domu. — Wszystko to szkodziło Gilliattowi.
Tylko ciemni ludzie nie wiedzą, ze największem niebezpieczeństwem wód kanału La Manche jest król
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/28
Ta strona została przepisana.