Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/29

Ta strona została przepisana.

Auxcriniers’ów. Nie masz niebezpieczniejszej morskiej istoty. Kto go widział, ten niezawodnie doświadczał rozbicia. Mały on, gdyż jest karłem — i głuchy, gdyż jest królem. Zna nazwiska wszystkich, którzy zginęli w morzu i wie w którem miejscu leżę; do gruntu zbadał cmentarz oceanu. Głowa jego u dołu szeroka, w górze wąska, tułów krępy, brzuch obwisły i niezgrabny, na czaszce guzy, krótkie nogi, długie ramiona, w miejscu stóp skrzele, zamiast dłoni szpony, szerokie zielone oblicze — takim jest ów król. Szpony ma z płetwami, a skrzela z pazurami. Wystawmy sobie rybę upiora o ludzkiej twarzy! By dać sobie z nim radę, trzeba go albo exorcyzmować, albo złowić w sieci. W każdym razie jest on złowróżnby. Nic tak nie pozbawia otuchy jak jego widok. Niekiedy na szczycie fal lub wielkich morskich bałwanów, poza mgłę, widać zarys jakiejś istoty o niskiem czole, zadartym nosie, obwisłych uszach, ogromnej gębie bez zębów, brwiach jak krokwie i modrych oczach. Przy sinem świetle błyskawicy istota owa wygląda czerwono, a blado przy połysku purpurawym, — woda się leje z jego brody twardej, i szeroko rozpostartej na błonie w kształcie peleryny, ozdobionej czternastoma muszlami, których siedm jest z przodu i siedm z tyłu. Niepospolite są te muszle dla znających się na tem. Król widzialny bywa tylko podczas wzburzenia morza. Jestto złowróżbny skoczek burzy. Kształty jego zarysowuję się we mgle, przy wietrze wiejącym od brzegu, lub podczas deszczu. Łuska, jak kaftan okrywa mu boki. Podnosi się na szczycie fal wytryskujących pod naciskiem wiatru i kurczęcych się jak stolarskie wióry. Cały wystaje ponad pianę i jeżeli na widnokręgu znajduje się jaki statek w niebezpieczeństwie, wówczas tańczy on blady z przelotnym uśmiechem twarzy, wyrazem szalonym i straszliwym. Niedobre to spotkanie.