Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/290

Ta strona została przepisana.

znaczeniu co dziś używane maszyny dmące, ale poprawniejszy od owych, któremi niegdyś posługiwano się w Pireneach.
Miał mąkę żytnią i zrobił z niej klajster; miał liny nie maczane w smole, narobił z nich pakuł. Pakułami i klajstrem tudzież kikoma drewnianemi klinami, pozatykał szczeliny w skałach, jeden tylko pozostawiając otwór; w nim osadził kawał rurki metalowej, znaleziony na Durandzie, który niegdyś służył do przechowywania lontu od sygnałowego działka. Rurka ta skierowana była poziomo na szeroki kamień, na którym Gilliatt urządził kowalskie ognisko; w razie potrzeby otwór mógł być zamkniętym.
Na to ognisko nałożył Gilliatt węgla i drzewa, wykrzesał ogień z samejże skały, iskrę pochwycił na pakuły, a zapaliwszy je, zapalił następnie drzewo węgiel. Puści na to swą dmuchawkę — działała doskonale.
Poczuł w sobie dumę cyklopa; był panem powietrza, wody i ognia.
Panem powietrza — gdyż dał wiatrowi rodzaj płuc, utworzył w grocie narząd oddechowy, zmienił go w miech kowalski.
Panem wody — z małego bowiem wodospadu zrobił przyrząd do poruszania swego miecha. Panem ognia — bo z mokrej skały wydobył płomień.
Całe prawie owo zagłębienie znajdowało się pod odkrytem niebem; dym swobodnie odchodził, czerniąc prostopadłe ściany. Te skały, które zdawały się na wieczne czasy stworzone dla piany, poznają teraz co to są sadze.
Za kowadło użył Gilliatt wielkiego gładkiego kawała granitu bardzo twardego i mającego mniej więcej kształt odpowiedni. Było to kowadło bardzo nie-