Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/30

Ta strona została przepisana.

W czasie kiedy w Saint-Sampson zajmowano się pomiędzy innemi przedmiotami także i Gilliattem, ostatni, którzy widzieli króla Auxcriniers’ów, zaręczali, że miał on przy swej pelerynie tylko trzynaście muszli. Trzynaście... był też tem niebezpieczniejszy. Ale co się stało z czternastą? Czy ją dał komu? I komu mianowicie? Nikt na to nie umiał odpowiedzieć i ograniczono się na domysłach. To tylko pewna, że p. Lupin-Mabier w Godaines, obywatel słuszny, właściciel ośmdziesięciu kawałów gruntu, gotów był zeznać pod przysięgą, iż widział raz w ręku Gilliatta bardzo szczególną muszlę.
Nie rzadko można było słyszeć pomiędzy wieśniakami następujące rozmowy:
— Prawda, sąsiedzie, że pięknego mam wołu?
— Odęty, sąsiedzie.
— Tak, i to prawda.
— Lepszy na łój, jak na mięso.
— O??
— Czyś pewny, że Gilliatt nie patrzał na niego?
Gilliat stawał czasem na polu blisko oraczów, lub przy ogrodowym płocie niedaleko od ogrodników i zdarzało się, iż przemawiał do nich tajemniczemi słowy:
— Gdy kwitnie świerzbnica, koście jęczmień ozimy.
— Jesion się zieleni, nie będzie już mrozu.
— Podczas letniego przesilenia dnia z nocą, kwitnie oset.
— Jeżeli w czerwcu deszczu niema, kłosy zbożowe bieleją i śniedź rzuca się na nie.z — Gdy na dzikiej wiśni tworzą się grona, nie ufajcie pełni.
— Jeżeli szósty dzień księżycowy jest taki sam, jak czwarty lub piąty, wtedy przez całą lunację bę-