Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/31

Ta strona została przepisana.

dzie takaż sama pogoda, w pierwszym wypadku dziewięć razy na dwanaście, a w drugim jedenaście na dwanaście.
— Miej oko na sąsiada prawującego się z tobą. Miej się na baczności przed jego złośliwością. Wieprz napojony gorącem mlekiem zdycha. Krowa, gdy się jej natrze zęby porem, przestaje jeść.
— Świeże stynki odpędzają gorączkę.
— Gdy się ukazują żaby, siej melony.
— Wątrobnik kwitnie, — siej jęczmień.
— Lipa kwitnie, koś łąkę.
— Gdy wiąz kwitnie, odkrywaj inspekta, a gdy tytuń, zamykaj cieplarnie.
I rzecz okropna! kto posłuchał rady dobrze na tem wychodził.
Jednej nocy czerwcowej, gdy na piaszczystem wybrzeżu Gilliatt grał sobie na swym rogu, połów makrel chybił.
Pewnego wieczora, podczas odpływu morza, na żwirowatej płaszczyźnie naprzeciw domu Gilliatta, wywrócił się wóz naładowany morskiem zielem. Gilliatt zapewne obawiał się, by go za to nie pociągnięto do sądu, gdyż usilnie dopomagał do podźwignięcia wozu i sam kładł na niego ładunek.
Mówiono o Gilliacie, że lubił zaglądać do studzien, a to niedobrze gdy się ma złe oko, to też gdy raz w jednej ze studzien blisko Saint-Pierre-Port, woda się zepsuła, właścicielka studni rzekła do Gilliatta: przypatrzno się tej wodzie, i podała mu pełną szklankę. Sam Gilliatt przyznał, że woda jest gęsta. Kobieta, niedowierzając mu, rzekła na to: a więc napraw mi ją. Gilliatt począł wtedy zadawać jej pytania: czy ma oborę? czy obora ma rynsztok? czy rynsztok ten nie przechodzi w pobliżu studni? — Na wszystko to otrzymał odpowiedź potwierdzającą. Następnie po-