Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/313

Ta strona została przepisana.

Nic nie dorównywa bojaźliwości nieuctwa, chyba jego zuchwalstwo. Gdy nieświadom ość poczyna się ośmielać, znaczy to, że ma w sobie busolę. Ta busolą jest poczucie prawdy, często jaśniejsze w prostym umyśle niż w wymyślniejszym.
Nieświadomość zachęca do spróbowania; jest to marzenie a zaciekawione marzenie jest siłą. Świadomość czasem odbiera odwagę a często odstręcza. Gama, gdyby był uczonym, nie byłby się odważył na okrążenie Przylądka Burz. Gdyby Krzysztof Kolumb był dobrym kosmografem, nie byłby odkrył Ameryki.
Z tych, którzy dostali się na szczyt góry Mont-Blanc, drugim dopiero był uczony Saussure, pierwszym był pasterz Balmat.
Przypadki takie, powiedzmy to mimochodem, są wyjątkowe i nie ujmują nauce, która nazawsze pozostanie ogólnem prawidłem. Znaleźć może i nieświadomy, ale tylko uczony szuka.
Krypa ciągle stała na kotwicy w zatoce Człowieka, gdzie morze pozostawiało ją w spokoju. Gilliatt wszystko tak urządził, by mu było łatwiej dostawać się do niej. Poszedł też tam i wymierzył w wielu miejscach jej poprzeczne belki, a zwłaszcza środkową. Potem powrócił na Durandę i rozmierzył największą szerokość płyty, na której stała maszyna. Szerokość ta, rozumie się nie licząc kół, wynosiła o dwie stopy mniej, aniżeli środkowa belka krypy. A zatem maszyna mogła pomieścić się na krypie.
Ale jakim sposobem ją tam przenieść?